Babuszka
Zabawa „babuszką” polega na wyciąganiu coraz mniejszych figurek z wnętrza kolorowych bab, jedna po drugiej, jak zwielokrotnione jajko- niespodzianka. Podobną rozrywkę zafundowała czytelnikowi autorka „trzynastej opowieści”. Zaraz po otwarciu książki znajdujemy historię bibliofilki pracującej w antykwariacie, żyjącej układaniem, segregowaniem i czytaniem książek. Ale parę stron dalej, napotykamy już inne opowiadanie, mówiące o pewnej rodzinnej tragedii. Potem, trzymając ten watek jak nitkę prowadząca do następnej opowieści, trafiamy na historię życia popularnej powieściopisarki. Ale ta z kolei prowadzi nas w inne zawiłości rodzinnej sagi.. i tak dalej. Wszystko zakorzenione jest w kanonach literatury romantyzmu, o czym zresztą świadczy i treść i styl i nachalne wręcz odwoływanie się do Dziwnych Losów Jane Eyre. Żeby nie było zbyt monotonnie, mamy i wątek kryminalny, który pojawia się wyraźnie w momencie gdy tzw podmiot liryczny sięga po przygody Sherlocka Holmesa. W rezultacie mamy wrażenie, ze autorką jest niewydarzone dziecko Conan Doyle’a i Charlotte Bronte. Córka z takiego związku tworzy prozę pisaną klasycznym, a czasem wręcz archaicznym językiem, w której sensacja podprawiona jest mocną esencją namiętności wielkich i dzikich. Efektem jest lektura doskonała do zabijania czasu, wręcz idealna na długie i nudne podróże lotnicze, żmudne wyczekiwanie na koniec dnia, czy monotonię rekonwalescencji po złamaniu nogi, złapaniu grypy, rozciągnięciu ścięgna. Innych walorów, niż czysto rozrywkowe lektura owa raczej nie posiada, no chyba ze ktoś jest w stanie uznać za odkrywcze stwierdzenie, że „życie jest kompostem” lub, że „uprzejmość to cnota biedaków”. Cóż, pamiętajmy, że zabawa babuszką jest przyjemna, i mniejsze znaczenie ma tu fakt, ze każda z wyciąganych figurek zawiera jedynie pustkę.
Mowa o:
Dodaj komentarz