Michele Lesbre w Krakowie
Michele Lesbre na Targach Książki w Krakowie, 25.10.2008
Michele Lesbre przyszła na spotkanie w Krakowie oczekiwana przez całkiem spory tłumek wielbicieli. Szczupła, zwiewna, o bardzo jasnej cerze, trochę znużona. Zupełnie nie pasowała do tej obskurnej sali , plastikowych ścian, strzelających paneli, bardziej pasowałby dla niej nastrój przydymionej kafejki, jakiś półmrok z oklepaną, ale zawsze nastrojową świeczką. Na szczęście słowa Michele zastąpiły te braki z nawiązką, piękny francuski delikatnie rozwiewał się w powietrzu, Michele snuła opowieść o swojej książce, o kobietach w niej opisanych, o podróży koleją transsyberyjską. I tutaj wyobraźnia spłatała mi figla, nie mogłam sobie przedstawić tej eleganckiej pani wciśniętej miedzy samowar a babuszkę, tkwiącej przez szereg dni w zaduchu staroświeckiego wagoniku. Pluszowa sofa jak najbardziej, z wytartymi złoceniami, i na niej dwie filigranowe kobiety, tak, to do tej Michele, jaką widziałam bardziej wydawało mi się podobne. Ale Michele twierdziła, że punktem stycznym z rzeczywistością opowiadaną historią jest właśnie ta podróż pociągiem. Nie udało nam się jej wyciągnąć na dalsze zwierzenia, na opowiedzenie czegoś więcej o swoim życiu. Michele skryła się za swoją książką i tylko ją pozwoliła nam się zająć. Pozostało wiec patrzeć na oczy Michele, na melancholię lekko opuszczonych powiek, i domyślać się tego, co nie zostało opowiedziane.
I powiem tylko, że na drugi dzień, nie mogłam się powstrzymać od kupna czerwonych aksamitnych poduch. Zakryłam nimi kawałek własnej sofy, tej, na której czytuję.