Dorastanie
Naszła mnie ta dziwna świadomość czasu, który kładzie się ciężko i zbiera siły, jak kobieta, która w ceremonialnym tańcu przystaje, by podgarnąć tren sukni. Czas nie mijał-czas wzbierał.
„Stacja cold flat junction” Martha Grimes
Balthus “La patience”
trochę na przekór okładce książki, „mój” portret Emmy zaczerpnięty od Balthusa.
Druga część trylogii „hotelowej” Grimes niby zaczyna się od tego samego punktu, w którym zakończyła się pierwsza. Mamy więc precyzyjną kontynuacje opisu wszystkich wydarzeń, osób i miejsc. Do tego stopnia, że robi się, no cóż, po prostu odrobinę nudno. Jednak gdy już wydaje się, że nie zaszły żadne zmiany, Emma dostarcza nam niespodzianki. I nie o odkrycie kolejnych tajemnic tu chodzi, ale o nią samą. Bo Emma dojrzewa, mniej je, więcej myśli, i z objadającej się dziewuszki powoli staje się refleksyjną panienką, rozważająca słowa Faulknera. Trudno ocenić czy jest to zmiana na korzyść, ale na pewno przy okazji jej zaistnienia Grimes ma szansę wykazać się całkiem niezłym poetyckim warsztatem. I to nie zmiana stylu przeszkadzała mi przy czytaniu tej książki, ale raczej aura odmienna od tej obecnej na stronach powieści. Znacznie lepiej czytało mi się o leniwym prowincjonalnym lecie gdy wiodłam żywot beztroskiej plażowiczki. Dlatego kończąc tę część historii Emmy postanowiłam, że z następną poczekam gdy zima odejdzie na dobre. Bo tak jak inspektor Jury okazał się świetnym towarzystwem na czas śnieżnej zawieruchy, Emma jest najlepszym kompanem do szklaneczki coli z lodem sączonej pod przeciwsłonecznym parasolem.
mowa o:
Dodaj komentarz