Her Majesty i spółka
Zaraz, tylko jak się da, pobiegnę do kina oglądać Helen Mirren, królewsko zwycięską (Oscar went to...), i będę cieszyć ucho i oko Brytanią skostniałą od tradycji i mżawki, po której żwawo uganiają się jedynie pieski corgie. Ale żeby się przygotować na rozgryzanie zawiłości polityki i etykiety Albionu, sięgam ponownie po niegdys już przeczytaną książkę, która może służyć za przewodnik po obyczajach dworu i zakamarkach pałacu królewskiego. Nie jest to książka sensacyjna, ale solidna, napakowana faktami i liczbami, pomiędzy którymi skrzy się delikatna anegdotka, tu i ówdzie przewija się subtelny humor angielskiego gentelman’a. Czy wiedzieliście na przykład, że zaraz po porannym budziku królowa słyszy..dudziarza grającego na kobzie pod jej oknem, a królewską porcelanę po przyjęciach myją ochotnicy z Royal British Legion?
Takich apetycznych szczególików w tej książce jest mnóstwo, na dodatek, jest podzielona tematycznie na rozdziały, tak wiec można sobie przyjemność odpowiednio dawkować i stopniować, w zależności od upodobań. Lektura ta świetnie nadaje się do powolnego sączenia razem z herbatką, przy zasłoniętych deszczem oknach, bo cóż może być bardziej krzepiącego od „ nice cup of tea” i trwałości tradycji?
Mowa o : "Życie codzienne w Pałacu Buckingham, od Królowej Wiktorii do Elżbiety II" Bertrand Meyer
Dodaj komentarz