Kod van Eyck'a
Jan van Eyck " Małżeństwo Arnolfinich"
Mężczyzna na obrazie to Arnolfini, którego nazwisko w wersji francuskiej brzmi Arnoul le Fin, czyli Arnoul Przebiegły. Jest on kupcem, tłumaczem i handlarzem sukien, na co wskazuje jego luźna , mocno pofałdowana i elegancka szata; van Eyck przedstawił go jednak w taki sposób, ze nie można wykluczyć, iż jest to w istocie autoportret artysty.
-Więcej symbolicznych znaczeń kryje zielona suknia kobiety. Spójrzcie na obszyty futrem otwór jej niezwykle szerokiego rękawa, którego łuk zdobią pasemka tkaniny przyciętej w kształt krzyży maltańskich, przypominających czterolistną koniczynę.
„Irlandzka Herbatka” Ciaran Carson
Ten obraz przypomina mi czasy, gdy zasmarkanym dzieckiem będąc, siedziałam otulona w kołdrę i schrypłym głosem odmawiałam wypicia kolejnego mleka z miodem. Kiedy miałam dosyć nawet czytania, była jeszcze jedna rozrywka, która niosła mi pociechę w grypowym rozmamłaniu: oglądanie albumów z malarstwem. Słodkie madonny z tłuściutkimi dzidziusiami łapczywie sięgającymi po kiść winogron, eleganckie damy w bogatych sukniach i lśniącej biżuterii (wśród nich była i Dziewczyna z perłą), dzieci bawiące się z pieskiem, panny służące w biegu rozchlapujące zawartość dzbanów, wszystko to pozwalało na ucieczkę od nudnej rzeczywistości w świat innych barw i wydarzeń. Przyznaję, że wówczas Państwo Arnolifni nie budzili mojego zachwytu. On wymoczkowaty, ona z buzią niebrzydką, ale dlaczego taka gruba? Sukienkę miała fajną, to fakt.
Już sam spis treści tej książki przywołał mi w pamięci tamte czasy. Jak to wspaniale brzmi: zieleń paryska, lapis lazuli, błękit Gallahera! Ale na palecie autora znajdują się nie tylko kolory, jest tu jeszcze listki ziół, światło padające przez szybki gotyckiej budowli, trochę filozofii i kropelka poezji. Dla mnie największym zaskoczeniem była nie tyle poplątana akcja książki, co mój zachwyt. Przecież do przeglądania albumów kazałam sobie włączać te piosenkę:
Przy kościołku,
Mój aniołku,
Koronka,
Żonka,
Pieczonka.
Przy organku,
Mój B...gdanku,
Szumka
I dumka...
Przy klasztorku,
Mój kaczorku,
Świętość,
Wziętość,
Nadętość.
Przy krzyżyku
Na stoliku
Fakta,
Dwa akta...
(słowa: J. Słowacki, śpiew: W. Warska)
Tymczasem nagle z wypiekami na twarzy zaczytałam się w żywotach świętych i zaczęłam nawet poszukiwać domowej Złotej Legendy (okazało się ze jest u rodzinnej artystki, malującej portrety świętych na szkle). Widocznie nie tylko tytułowa herbatka wywołuje dziwne reakcje, sam tekst tej książki działanie mocno odurzające. Przy tym jest to stan niezwykle przyjemny z granicy jawy i niewzykłego snu, gdzie Św. Patryk dyskutuje z van Eyckiem, a Conan Doyle spotyka się towarzysko z Oscarem Wilde’em. Wszystkie wątki i postaci mieszają się fantastycznie, przybierają coraz inny kształt, jak opary unoszące się znad filiżanki gorącego wywaru. Mogę śmiało powiedzieć, że była to jedna z najpiękniejszych książek, jakie udało mi się w tym roku przeczytać. Jedyny problem polega na tym, ze po jej skończeniu ciężko znaleźć cos nowego, po prostu prawie każdy inny tytuł wydaje się mdły, płaski i bez polotu.
Warto:
A jeśli ktoś chciałby posłuchać piosenki której tekst podaje, polecam płytę:
się jedеn z oferty pracy lodz tycҺ w ogólności nieprzewidywalnych gorących wnetrza
mieszkan Niedoczսlicach dni, jak słońce wczesną
jesiеnią potrɑfiło parzyć podcƶas gdy w lipcu,
Wyludnione mіasteczko, splądrowane domy z
powybijanymi szybami, nienaturalna cisza oraz zadowolenie.
Jak і również dwóch facetów ze
ściągniętymі twaгzami, którzy motywują się o szpadle,
Frrodo dostrzegł pełną
śmieszność spraw. - CҺodź, Wagner. - mówił beƶɡłośnie - Ni.
chiara 76: trzewiki są niesamowite, przyznaję. Możesz sobie wyobrazić jak oni w tym chodzili? Bo mnie ciężko;)
Dodaj komentarz