raport z pewnego czytania
Wypadałoby nieco uaktualnić stan zaczytania, własny rozrachunek bardziej dla złudy porządku niz jakiejś rzeczywistej konieczności. Virignia lezy niedoczytana. Brak wartkiej akcji nagradza tam co prawda zgryzliwośc autorki, ale całośc przyprawia o staroswieckie uczucie melancholii. Czytajac opisy Virginii w pewnym momnecie zaczynam zdawac sobie sprawe, ze otoczajacy ludzie byli dla niej swoista menażerią, ze tylko dwie , trzy soby postrzegała jak należacych do tego samego gatunku. Jednocześnie odziera mity z wielkich sławnych, piszać ze joyce jest "Nudny, egocentryczny i pewny siebie" lub przedstawiajac Eliota jako zbyt blakłego dewotę. W skrócie brzmi to jak kolumna plotkarska sprzed wieku, rozpostarte na 800 stronach staje się nużace.
Dodaj komentarz