spowiedz
Paulina 654 zaprosiła mnie do udziału w krążącej ostatnio ankiecie czytelniczej. Zrobiłam rachunek sumienia i oto do jakich wniosków doszłam:
O jakiej porze dnia czytasz najchętniej?
Już tak mam, że nie lubię wykonywać żadnych czynności -poza spaniem-przed godzina 11 rano. Dlatego najczęściej czytam wieczorem, czasem nocą. Wyjątkiem są weekendy, kiedy śniadanko (o 11.30 najwcześniej;) z książką jest najlepszym początkiem dnia, jaki mogę sobie wymyślić.
gdzie czytasz?
Najczęściej w domu, zawsze w pociągu, choć ostatnio niewiele podróżuje. Bardzo żałuję, ż e nie mogę czytać książek w pracy. Jeden z moich znajomych zajmował się lekturą w podczas biurowej nasiadówki, dzięki usytuowaniu biurka w strategicznym punkcie-za potężnym filarem. Niestety, w moim ofisie takich naturalnych barier ochronnych brak. Z reguły więc sadowię się z książką już w domu, w fotelu. A kiedy jest zimniej na łóżku, otulając się szczelnie kołdronarzutą. W lecie lubię przesiadywać z książką na balkonie, a na wakacjach nad morzem, po starannym wymoszczeniu leżaka lub grajdołka. Kiedyś zawsze czytałam podczas jedzenia, nawet obiadu, co wymagało sporej ekwilibrystki przy konsumowaniu takich potraw jak pomidorowa czy rosół z makaronem. Do dzisiaj potrafię zasiąść w restauracji rozkładając przed sobą książkę tuz obok talerza. Przyznam nawet, że niektóre książki szczególnie kojarzą mi się z konkretnymi posiłkami. Inne natomiast kwalifikuję jako „niedojadalne”.
Jeśli czytasz (na leżąco) w łóżku, to czytasz najchętniej na plecach czy na brzuchu?
Nigdy na brzuchu. Zawsze wpółleżąc, z co najmniej dwiema poduszkami: jedną położoną pod plecy druga pod głowę.
Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
Głownie czytuję beletrystykę. Jeśli romansidła to tylko klasyczne, jak Jane Austen. Nie czytuję fantasy, prawie żadnych kryminałów, popularnonaukowych. Dla mnie książka ma być podróżą w głąb człowieka, jego myśli, uczuć, bądź wyobraźni. Stąd zamiłowanie do realizmu magicznego.
Jaką książkę ostatni kupiłaś/-eś?
„Stambuł” Pamuka.
Co czytałaś/-eś ostatnio?
„Czerwoną sofę” Michele Lesbre.
Co czytasz aktualnie?
„Martha F.” Nicolle Rosen.
Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi? Jeśli używasz zakładek, to jakie one są?
Żadnych oślich rogów! Co najwyżej kładę książkę grzbietem do góry. Co przy obecnej modzie na klejone kartki nie zdaje egzaminu. Dlatego staram się jednak korzystać z zakładek. Używam tradycyjnych, często załączanych do książęk. Czasami też korzystam z pocztówek, lub kartek kupionych jako pamiateki z galerii lub muzeów. Czasem, gdy nie mam nic innego pod reka, używam oderwanych z ciuchów metek.
Co sądzisz o książkach do słuchania?
Świetny pomysł dla kogoś, kto nie może „używać” słowa pisanego. Jedyna książka do słuchania, z jakiej skorzystałam to „Portret Dorian’a Gray'a”. Przy okazji podszkalałam język, bo była to wersja oryginalna, a lektor czytał piękną angielszczyzną.
Co sądzisz o ebookach?
Od czasu, gdy jeszcze nastolatką będąc przeczytałam „451 stopni Farenheita” z nieufnością podchodzę do wynalazków, które zmieniają tradycyjne oblicze książki, pozbawiając ją właściwej formy, czyli tej papierowej, z okładką, drukiem, zapachem farby i celulozy.
Za e-bookami nie przepadam też ze względów praktycznych, po prostu fatalnie czyta mi się z monitora, i gdy tylko mogę, korzystam z wydruków.
A teraz do udziału w kwestionariuszu zapraszam Ningę i Zaczytanie.
Co do poprzedniego wpisu. Jak byłam piękna i młoda, literatura iberoamerykańska była na absolutnym topie, Cortazar, Marquez i właśnie Borges. Z tym ostatnim mam trochę tak z Bruno Shulz'em - pamiętam że czytałam, że był niesamowity, zasysający do środka nastrój, ale nie pamiętam o czym to było.
Ja rowniez zwyczaj czytania do jedzenia wynioslam z domu, rodzice ze mna walczyli na poczatku, ale wygralam :) Zwlaszcza, ze mialam podzielna uwage i moglam zarowno czytac artykul, jak i prowadzic z nimi rozmowe (bo ja czytalam, w przeciwienstwie do Was, takze w obecnosci rodziny). Nie jest to bardzo kulturalny zwyczaj, ale mi tak bardzo umilal jedzenie, ze nie moglam sie powstrzymac...
chihiro:jakos mi sie pizza zupełnie nie komponuje z czytaniem, zwłaszcza literatury rosyjskiej;)
Hm...nie napisałam tego na swoim blogu (bo troszkę się tego wstydzę i wiem że wiele osób nieprzychylnie na to patrzy)ale również jak książka mnie wciągnie, gdy jestem sama i brak czasu mi doskwiera czytam przy jedzeniu. Oczywiście bardzo uważam aby nie poplamić książek i jak dotychczas tego nie zrobiłam:) Jednak moi rodzice krzywym okiem na mnie patrzą zawsze się pytając czy naprawdę nie mam czasu aby poczekać z czytaniem.A ja nie mogę właśnie czekać;) ale w restauracji jeszcze nie czytałam. Pewnie dlatego,że nie chodze tam sama a towarzystwie jednak nie czytam woląc konwersację:)
pozdrawiam serdecznie!:)
Wyobrazam sobie, ze ja tez moglabym czytac w restauracji, ale nie chadzam tam nigdy sama. Co innego kawiarnie, ale czytanie w kawiarniach jest znacznie bardziej rozpowszechnione niz w restauracjach. Pracowalam kiedys w Sydney w pizzerii jako kelnerka i co wtorek przychodzil pewnien starszy pan. Zawsze zamawial taka sama pizze i butelke wina, do tego zawsze mial ksiazke-cegle. Pamietam, ze czytal "Anne Karenine" i "Wojne i pokoj" do tych wtorkowych kolacji...
Dodaj komentarz