Park jurajski
Jaki może być związek pomiędzy wymarłymi dinozaurami a małżeństwem z wieloletnim stażem? Jedna z bohaterek książki, Lesje omiata pędzelkiem kości i skamieliny, rozmyślając nad minionym światem, po którym beztrosko biegały wymarłe już gatunki. Elizabeth przegląda swoje życie, bierze pod lupę poszczególne wydarzenia, analizuje swoją przeszłość. Żadna z nich nie jest w stanie zdefiniować przyczyny przemijania. Dlaczego znikły dinozaury, dlaczego znikły uczucia w związku z Elizabeth z Nate’em? Jakie zjawiska należałoby za to winić? Czy w ogóle jest tu jakaś wina, czy wydarzenia i katastrofy miałyby inny kształt, gdyby wprawić je w ruch raz jeszcze? Żadna z nich nie jest w stanie odpowiedzieć na te pytania. Pozostaje smutek, wynikający ze zgody na nieuniknione. Zresztą nic innego nie można tu zrobić, tylko poddać się biegowi wydarzeń. Przynajmniej na tym etapie życia, na którym znajduje się każde z nich.
Mamy obrazy, urywki myśli i wspomnień trzech bohaterów, udziałowców coraz mocniej kształtującego się trójkąta. Trzy punkty widzenia i odniesienia. Możemy zajrzeć do umysłu każdego z nich, ale tylko fragmentarycznie, jakby od czasu do czasu ktoś uchylał nam jedną z trzech par drzwi, przez które obserwujemy naszych bohaterów. Dowiadujemy się nie tylko sporo o nich samych, ale i w miarę czytania zaczynamy się orientować, ze w tym układzie nie ma wygranych i przegranych. Nawet gdy na pierwszy rzut oka, wydawałoby się że ktoś musi zapłacić większą cenę, okazuje się , że sprawa nie jest prostsza dla żadnego z uczestników tej historii.
To nie jest książka, do czytania dla zabicia czasu. Ani dla rozrywki. Ta książka pozostawia pewien dyskomfort, uczucia zmęczenia, spowodowane przez bezcelowość wysiłków jej bohaterów. Ta książka pokazuje, że nikt nie jest szczęśliwy. I że każdy potrafi z tym żyć.
Mowa o: