utalentowany
I pomyśleć, że chciałam kupić tę książkę! Tymczasem bez trudu pożyczyłam ją w bibliotece, nie było na nią chętnych. Pewnie trochę dlatego, że jest to rzadki przypadek, gdy książka jest jednocześnie dobra i nudna. Zaczynając ją, byłam przekonana, że to kolejny „portret artysty w wieku młodzieńczym”. A tymczasem jest tak nie do końca. Owszem, mamy do czynienia z chłopakiem o ambicjach pisarskich. Mamy opis, jak usiłuje te ambicje zrealizować. I wreszcie, jest też studium tego, co pod wpływem tych planów robi ze swoim życiem, jak powoli zasklepia się w sobie, jak pielęgnuje swój egoizm pod pretekstem konieczności koncentracji na sobie- „twórcy”.
To książka pozbawiona właściwie akcji, nie czyta jej się jednym tchem, nie czyta jej się nawet z przyjemnością. Ale teraz, gdy dotarłam do ostatniej strony, myślę, że jednak warto było po nią sięgnąć. Jest tu ciekawy opis lektur, jakim oddaje się ktoś o ambicjach literackich. Dobrze pokazany Londyn (aż szkoda, że już listy lektur do miejskiego wyzwania zamknięte), samotność przybysza decydującego się na pobyt w tym mieście. Ale najbardziej porażająca jest końcówka. Bo okazuje się, że to co miało być prowizorycznym zajęciem, zapewniającym tymczasowo przetrwanie, w końcu staje się osią, centrum życia bohatera. I śledząc jego poczynania jako komputerowca, trudno powstrzymać się od refleksji na temat własnych wyborów i rezygnacji. Przypuszczam, że niejeden wrażliwszy czytelnik po przeczytaniu ostatniej kartki będzie miał ochotę napisać wypowiedzenie, list pożegnalny, kupić bilet na samolot czy pociąg.
Mowa o: