niedamysie
Kryzys, Panie Kochanku. Rodem z Ameryki, więc mocno szczerzy zęby, ale, ojoj, nie w uśmiechu. Pożera akcje, obligacje, nieruchomości, bankowości, a nawet całe państwa. Co przezorniejsi usypują kopce ze szlachetnych kruszców, za którymi mają zamiar się chronić przed odstrzałem z szeregów ludzi zasobnych. Idąc za ogólnym trendem (w tłumie, jak wiadomo, bezpieczniej) tez się wzięłam za tworzenie kopców. Oto i moja barykadka:
Józef Baran „Tragarze wyobraźni”- Miłosz, Szymborska, Myśliwski Leśmian, Tokarczuk i wielu innych, koło których nie mogłam przejść obojętnie. A teraz mam szanse na miłe znimi pogaduchy .
Tomas Eloy Martinez „Tango w Buenos Aires” – do miejskiego wyzwania, jestem w trakcie, więcej napiszę niedługo.
Michele Lesbre „Czerwona sofa” – zawsze miałam słabość do pluszowych kanap, zobaczymy, czy ta będzie warta sentymentu.
Woody Allen „Obrona szaleństwa” – tytuł na czas obecny idealny. Trochę zwarzył mi się humor, gdy odkryłam ze jedna trzecia to opowiadania z tomiku, który już posiadam.
Mollie Gillen „Maud z Wyspy Ksiecia Edwarda” – w zimie brak ciepła kominka zastąpię ponownymi odwiedzinami na Zielonym Wzgórzu. I to długimi!
Linda Grant „The Clothes on Their Back”- najdroższy paperback w mojej karierze czytelniczej. I nauczka, żeby dobrze się zastanowić przy następnym korzystaniu z oferty zagranicznej empiku.
Elfriede Jelinek „Pianistka” – Eksperyment za namową Zosika.
Taichi Yamada „ W pogoni za dalekim głosem”- Tadam, nadeszła moja wygrana J
Miałam jeszcze ochotę na „Nocny pociąg do Lizbony”, ale pani w empiku wyklikała, że brak. Dopiero po odejściu od infodesku mnie olśniło, ze Lizbona wpisała przez „S”. No to chyba faktycznie nie było....
I to tyle raportu z moich działań inwestycyjnych. Czy to nie piękne, że to co dawniej byłoby lekkomyślna rozrzutnością, śmiało mogę teraz nazwać lokowaniem kapitału?