ankieta i inne różności
1. czy to pierwszy blog
2. jak długo go prowadzisz
3. dlaczego zaczęłaś/-łeś
4. co ci blog daje i czym dla ciebie jest
Wywołana przez Zosika, odpowiadam na powyższe pytania.
1. To jest mój pierwszy blog tematyczny. Reszta-jest milczeniem;).
2. Dosyć długo, jak wskazuje datownik na marginesie.
3. Zawsze było mi szkoda, że te wszystkie przeczytane książki ulatują mi z pamięci, często nie pozostawiając nawet tytułu czy nazwiska autora. Zdarzało się, że nadaremno zastanawiałam się w której to książce znalazłam jakiś akapit, powiedzonko, postać. Dzięki spisaniu notki mogę to jakoś utrwalić. Drugi powód to, że często nacinałam się, kupując książkę zachwalaną notą na obwolucie. Po przeczytaniu entuzjastycznej recenzji zaczynałam czytać i okazywało się, że zamiast trafić na bliźniaka Bułhakowa, spotkałam dalekiego kuzyna Nicka Hornby. Wymyśliłam więc, że dobrze byłoby zrobić coś, co umożliwiłoby innym uniknięcia tego rodzaju błędów. Mam nadzieję, że choć po trochę ten plan realizuję.
4. Chyba już po części odpowiedziałam na to pytanie. Jest to też miejsce gdzie mogę się „wypisać” na tematy, których często nie jestem w stanie obgadać z otaczającymi mnie ludźmi. Raczej ciężko koleżance mówiącej o swoich wrażeniach z pobytu w Supermarkecie, opowiadać swoje refleksje na temat niedawno zakończonych „Wybranych zagadnień z fizyki katastrof”. Większość moich znajomych w odpowiedzi na pytanie jaką książkę noszą w torebce, wyciągnęłoby książeczkę zdrowia dziecka. Tutaj mogę sobie snuć opowieści na temat moich czytanek dowoli, i nie zrazi mnie niczyje ziewanie- bo go na szczęście nie widzę;). A po pewnym czasie blogowania przekonałam się, że jest całkiem sporo „czytatych” w blogosferze! Tutaj wreszcie mogę spotkać kogoś, kto nie tylko zrozumie czym jest przyjemność zakopywania mieszkania w coraz większą ilość książek, ale i chętnie o tym pogada, a często wskaże co jeszcze warto by dosypać do rosnących stert.
Z drugiej trony ostatnio blog stał się trochę obowiązkiem. Coraz częściej łapię się na tym, że w trakcie czytania, zamiast z zapałem śledzić akcje, zastawiam się, co będę miała na temat tej książki do powiedzenia. Dzięki temu czytam uważniej, ale też jakoś tak...inaczej. Zbyt czujnie, powiedziałabym. Dlatego zaczyna mnie korcić, żeby coś zmienić w stylu tych notek. Może lepiej pisać o książce w trakcie czytania, na gorąco opisując swoje wrażenia. Pisanie dopiero po przeczytaniu całości powoduje, że pamiętam dużo mniej, a sporo myśli, które mi się nasuwały podczas czytania, ulatuje bezpowrotnie. Gdybym się przestawiła na pisanie ‘w trakcie”, zrobiłoby się na pewno mniej przejrzyście, ale w końcu jest tyle świetnych blogów recenzujących książki, że nie powinnam chyba mieć specjalnych wyrzutów sumienia, zmieniając mój własny w bardziej osobisty, a może nawet egoistyczny, notatnik czytelniczki. Chodzi mi też po głowie inny pomysł. Nie mam czasu żeby zrobić z tego osobny blog, ale chętnie utworzyłabym przynajmniej nową kategorię, zatytułowaną właśnie „Czerwona Sofa’. Na wzór opowieści snutych na czerwonej sofie u Lesbre, pisywałabym tam o kobietach nieprzeciętnych, wyróżniających się talentem lub cechami charakteru, kobietach, o których odwadze życia warto pamiętać, gdy nam samym czasem jej nie starcza. Przy okazji zapytam Was, kogo Wy byście w tej kategorii zamieściły? A może powinnyśmy sobie wspólnie taki blog otworzyć? Jak myślicie?
No ale dosyć tego gadulstwa, czas na nowe ogniwa łańcuszka. Czy zgodzą się nimi być: Ninga, VMR, Iceberg, Paulina 654 i Mbmm?