złotawa i senna
Niewiele brakowało, a w zeszłym tygodniu kupiłabym piórnik i nowe flamastry. Przechodząc koło stert zeszytów wciągam w nos powietrze, żeby poczuć zapach świeżego papieru. Mocno zakorzeniony nawyk powrotu do szkoły, do dziś objawia mi się sentymentem do kolorowych ołówków i cienkich długopisów. Tęsknie wdycham rześkość wrześniowego poranka, i pakuje tenisówki na zmianę. Na popracowy „WF”. Jeszcze trochę, a sprawię sobie woreczek na kapcie z monogramem.
I żal mi, że nie mam tornistra z nowiutkimi podręcznikami. Ale jest rekompensata- półka z nowymi książkami. Tymi na jesień wczesną, późną i minioną.
Mowa o: