Dzisiaj po raz pierwszy zdarza mi się popełnić nieksiążkową notkę. Powód oczywisty: Blog Day. Nie mam z tej okazji przygotowanej kartki okolicznościowej, niestety. A przydałaby się jedna z tych, z zawstydzonym kotkiem (żabką, misiem- niepotrzebne skreslić), który wręczając bukiet, mamrocze pod nosem, że mu głupio że zapomniał lub nie wiedział. No właśnie, na trop B-Day wpadłam dopiero dzisiaj, stąd ta opóźniona reakcja. I choć w sferach blogowych obracam się ładnych parę lat, o Tym dniu nigdy wcześniej nie słyszałam. Dlatego nie poprzestanę na podaniu 5 blogów innych niż wszystkie, o nie! Po pierwsze nie przepuszczę takiej okazji, żeby sobie szerzej nie pomarudzić na temat Blogów.
Blogi rządzą się niechybnie wieloma ciekawymi prawami zakorzenionymi gdzieś w psychologii społecznej, marketingu i zwykłej sztuce uwodzenia. Nie mnie zgłębiać ich tajniki. Ciężko byłoby mi nawet jednoznacznie określić co mnie przyciąga do niektórych blogów, dlaczego odwiedzam je stale, oczekuje z niecierpliwością nowych notek, i prawie mam ochotę zastukać w szybkę monitora, żeby obudzić blogera, który milczy zbyt długo.
Za to wiem dobrze, co sprawia, że rezygnuję z dalszego czytania błoga. Wręcz jestem skłonna pokusic się o pewną klasyfikację „blogowców” dla mnie nieczytelnych:
Wyglądałoby to mniej więcej tak:
1. niepotrafek wodolejny: zamieszcza wypowiedzi w stylu „ojej , chcę coś napisać, ale nie wiem co wam napisać, wiec napiszę, że nic ważnego nie piszę, ale piszę, bo piszę”. I tak przez dwadzieścia linijek. Nie zrażony brakiem tematu, będzie pisał w ten sposób każdą następną notkę, prze jakieś trzy czy cztery miesiące. Chyba, że mu się szybciej znudzi.
2. entuzjastek miłosłowny: strasznie się cieszy, że pisze bloga. Przez większość notek wyraża swoją radość opowiadając ile mu to sprawia przyjemności, że widzi własne słowa na ekranie, opisuje dokładnie ceremonię zasiadania przy klawiaturze, wraz z podaniem ilości łyżeczek cukru umieszczonych w kawie (a właściwie kawusi), która paruje przysłaniając monitor i zdolność ciekawszych wypowiedzi.
3. skrupulatnik codzienny: na jego blogu dowiesz się dokładnie co robił przez cały dzień, choćby jego czynności ograniczały się jedynie do dłubania w zębie. I tak poinformuje cię jaka długość miała wykałaczka, czy zajął się górną szóstką czy dolną siódemką, i w której ręce miał przyrząd, a w której lusterko. Czasem te istotne fakty ze swej egzystencji dokumentuje zdjęciami.
4. Cierpiętnik ciemnolubny: tło bloga czarne, może być zdjęcie z drzewem mgłą melancholii spowitym, lub dziewczęciem ze spojrzeniem boleści pełnym. Właściciel tego wirtualnego grajdłoka rozpaczy otwierając rano oczy dźwiga na rzęsach ciężar całego świata, ból istnienia rozpościera przed nim swój śliski dywan łez, po którym autor sunie, sypiąc słowa głębokich treści pełne. Czasem cytuje wiersze. W skrajnych przypadkach sam je pisze.
5. ambitek niepotrafny; Nie pisze o bzdurach, o nie!. Niesie kaganek oświaty, w drugiej dłoni trzymając encyklopedię lub antologię. Ponieważ sam nie jest w stanie wymyślić nic oryginalnego, a zamiary ma wielkie-i słuszne- cytuje zawzięcie, wszystko co może świadczyć, o jego inteligencji lub zamiłowaniu do wiedzy. Co szlachetniejsze odmiany podają źródła, z których czerpia garściami wszelkie złote myśli, nauki moralne lub filzoficzne. ‘
Ponieważ piątka jest liczbą magiczną tego dnia, na niej zakończe pwyższą wyliczankę. A ponieważ jest to również cyfra , która budzi we mnie szczególną fobię ( do tego stopnia, że na kursie francuskiego ponad 7 miesięcy nie mogłam spamiętać jej nazwy), zmienię liczbę polecanych przez mnie blogów, o temacie innym niż mój własny.
Są to:
1. Kawai: Niedawno odkryty blog o życiu w Japonii. Pisany przez rodzinę „mieszaną”, zawiera mnóstwo ciekawostek i zdjęć dotyczących życia w tym, fascynujących moim zdaniem, kraju. Komu będzie mało, niech kliknie na linki, a znajdzie tam jeszcze więcej atrakcji z Państwa Środka.
2. Kwiatkowa Panienka: Trochę Francji, sporo cuchów i ciekawy pomysł na ich pokazanie. Choć niekoniecznie jestem wielbicielką stylu Lolity, któremu zdaje się hołdować autorka, zawsze zaglądam z przyjemnością do cukierkowego świata małej Paryżanki
3. Krawczyk: To już klasyka gatunku, czyli bloga o modzie. Oglądam nałogowo, a moje uzależnienie autor podsyca umiejętnie codziennym zamieszczaniem nowych zdjęć.
4. Sztywniarka: Najpopularniejsza polska szafa. Na dodatek pełna nie tylko ciuchów ale i dowcipnych notek.
5. Wild at Heart: Niesamowita, zaskakująca, choć czasem potrafi drażnić. Zwłaszcza gdy okazuje się, że niedokarmia biednego Molvina (świnka-pet) żeby się nie roztył lub nosi naturalne futra. Niedawno zniknęła w tajemniczych okolicznościach, żeby pojawić się w wersji jeszcze bardziej niezwykłej. Jedno jest pewne: o brak fantazji nie można jej posądzić.
6. Pentliczek: Jeden z najlepiej pisanych blogów jaki kiedykolwiek czytałam w sieci. Dziewczyna ma talent, stwierdzam po przeczytaniu każdej notki. I czekam zbyt długo na następną.
7. Mister K: prowadzi mnie, zafascynowaną, do samego źródła znaczeń języka niby mi nieobcego. Jednak za każdym razem, kiedy do niego zaglądam, robię nowe odkrycie.
Tak wygląda moja „ uszczęśliwiająca” siódemka. I Dzięki Wszystkim, którzy dzisiaj ułatwiali blogowe szperanie podając swoje listyJ