Albioniki
Jak nigdy, mój tegoroczny wypad wakacyjny zbiegł się z porą największych upałów, tak obezwładniających, że wszystkie siły koncentrowało się jedynie na szukaniu cienia. A kiedy już się znalazło miejsce pod odpowiednio rozłożystym drzewem, chętnie sięgało się po coś chłodnego.
Dlatego jako antidotum na palące promienie słońca wybrałam lekturę o kraju mżystym, dżdżystym i osłoniętym chmurami. A właściwie nie tyle o kraju, co jego mieszkańcach, którym często nadawany jest przydomek „zimnokrwiści”. Czy słusznie? Okazuje się, że nie zawsze, ze często konwenanse przysłaniają prawdę, a niektóre mity o angielskiej „sztywności” obecnie odnoszą się jedynie do wąskiego kręgu tzw upper class. A rozpoznać owa klasę można po szczegółowej obserwacji i drobiazgowym notowaniu zawartości posiłków - kokatjl z krewetek to co najwyżej klasa średnia niższa, czy salonów –komplet wypoczynkowy to na pewno klasa średnia lub niżej.
Nie wiem, czy tego rodzaju informacje kiedykolwiek do czegoś się mogą przydać, ale czytanie tak skrupulatnie sporządzonej mapy społeczeństwa brytyjskiego przysporzy na pewno sporo uciechy i zaspokoi ciekawość każdego anglofila. Jak dodatkowy bonus mamy wyjaśnienie zjawisk „nice cup of tea” oraz znaczenia eufemizmów i niedomówień w angielskich konwersacjach oraz mnóstwo innych informacji na temat tego co, gdzie i dlaczego czytają, kupują i ubierają Brytyjczycy. I choć zarówno tytuł, jak i zawartość książki sugeruje , że wreszcie uda się nam przejrzeć ich na wylot, to lektura bardziej daje szansę dowiedzenia się ciekawostek o innym gatunku niż jego kompletnego zrozumienia.
mowa o: